poniedziałek, 14 lipca 2014

Orientalny arystokrata - Ganges

   Z pewnością zauważyliście, że w ciągu ostatniego miesiąca zaniedbałam bardzo bloga :( Powinnam z to zostać solidnie zbesztana i świetnie o tym wiem. Na swoje usprawiedliwienie muszę dodać, że przez ostatnie 2 tygodnie, znajdowałam się 500 km od domu, bez kolekcji, bez aparatu (a dokładniej karty pamięci, której oczywiście nie wzięłam) i z bardzo słabym dostępem do internetu. Co więc robiłam 3 tygodni temu? No więc większość mego czasu "pożarły" próby do przedstawienia, które miało być uroczystym zakończeniem pobytu klas 6 w szkole podstawowej. W końcu nie codziennie kończy się szkołę podstawową? :) Niestety, nie udało mi się dostać do wymarzonego gimnazjum ;( Widać średnia 5.40 (w zaokrągleniu) to wciąż za mało... No cóż, mówi się trudno. Może tak właśnie miało być? Może to nie było miejsce dla mnie? Raczej nigdy się tego nie dowiem.

                                                                      *   *   *
   Abstrahując od spraw, które z pewnością zupełnie nie interesują czytelników tego bloga, wkraczam teraz w końsko - modelarską tematykę. Kolekcja bynajmniej nie stoi w miejscu. Nowi przybysze, zapowiadani w ostatnim poście już od jakiegoś czasu, stoją na półce i cieszą oko. Jeden z modeli wrócił z powrotem do sprzedawcy z powodu wady, ale nowy egzemplarz jest już częścią mojego stadka. Przybyło też koni (i nie tylko) w mniejszej skali. Mam również bardzo ambitne plany jeśli chodzi o akcesoria, a w tym:
  • obdarować kantarami wszystkie konie w skali 1:9 (Traditional)
  • stworzyć derkę przeciwdeszczową w skali 1:9
  • dokończyć siodło westernowe w skali 1:9
  • stworzyć siodło skokowe w skali 1:9
  • wykonać dioramę do zdjęć
  • dla równowagi stworzyć derki, kantary oraz rzędy jeździeckie dla koni w mniejszej skali
Planów jak widać dużooo, ale czasu brak... I to pomimo wakacji! Materiały na derkę już są w drodze, a ostatnio udało mi się wykonać parę kantarków. Wciąż zastanawiam się nad otworzeniem takiego "mini biznesu", polegającego na tworzeniu końskich akcesoriów na zamówienie ;) Chciałabym wprowadzić to w życie, ale nie mam jeszcze 100 % pewności ^ ^ Teraz przenieśmy się do niezwykłego miejsca, miejsca w którym spełniają się sny i marzenia... Zapraszam do Stadniny Eskadalii.

                                                                         *   *   *

                                   Ganges - orientalny przybysz...


    Nadeszło lato, a wraz z nim gorące, upalne dni. W stadninie, sezon jeździecki, jest w pełni rozkwitu, a nasze konie dzięki wcześniejszym przygotowaniom, zdobywają liczne nagrody i doświadczenie. Na półkach znów zagościły, mieniące się w słonecznej poświacie puchary, medale
i statuetki, będące idealną wizytówką naszych sportowych osiągnięć. Wraz z nadejściem tej słonecznej pory roku, zdecydowaliśmy, że  konieczne będzie zakupienie dodatkowego sprzętu jeździeckiego i stajennego. Specjalne preparaty, odstraszające natrętne i szczególnie liczne latem owady, siodła, ogłowia, szczotki, zgrzebła, kantary i oczywiście uwiązy. Zainwestowaliśmy również sporo pieniędzy w unowocześnienie naszych stajni oraz dodatkowo zabezpieczyliśmy i ogrodziliśmy pastwiska. Teraz możemy spać spokojnie, nie martwiąc się o zdrowie naszych podopiecznych, przebywających poza przytulnymi boksami i stajniami. Wiedząc, że wszystkie zwierzęta są bezpieczne, podjęliśmy decyzję o dołączeniu nowych koni do stada. Nie było to proste - długo wybieraliśmy, jaki wierzchowiec powinien stać się częścią stadniny. Mieliśmy na oku pare ciekawych "okazów", ale czuliśmy, że nie jest to dokładnie to czego szukamy. Wreszcie los się do nas uśmiechnął. Nasza pracownica i równocześnie współwłaścicielka stadniny - Rita, jadąc do sklepu ze sprzętem jeździeckim, postanowiła przejazdem wpaść do swojego najlepszego przyjaciela - Rayan'a, który zawodowo zajmuje się hodowlą koni. Zwierzęta żyjące pod jego opieką, mają zapewnione dosłownie luksusowe warunki, są zadbane i oczywiście - idealnie zbudowane i świetnie wyszkolone. Rita przechadzając się po ekskluzywnej stajni, przyglądała się bacznie wszystkim koniom. Zwierzęta były wspaniałe, ale żadne z nich nie miało w sobie tego czego szukaliśmy. Aż w końcu dziewczyna dotarła na sam koniec budynku i jej oczom ukazał się wspaniały ogier Marwari.



-On jest wspaniały! - szepnęła młoda amazonka, przyglądając się pięknej, skąpanej w słonecznym blasku, izabelowatej sierści konia. Ogier postawił sierpowate uszy do przodu i zarżał na widok Rayan'a. Rita widziała niezwykłą ufność i miłość w oczach zwierzęcia kiedy mężczyzna pogładził go po aksamitnym pysku.
-Jest dla mnie dosłownie jak dziecko... Kocham go, ale niestety takie mamy zasady. Musimy znaleźć mu nowy dom... - ze smutkiem w głosie szepnął hodowca.
-Mógłbyś go wyprowadzić? Chciałabym go dokładniej obejrzeć - zapytała Rita, patrząc w dumne i mądre oczy konia.
Rayan wyprowadził ogiera z boksu i dziewczyna mogła podziwiać harmonijną i dumną sylwetkę wierzchowca w całej okazałości. Piękny, szlachetny łeb, świetnie ukształtowane mięśnie, izabelowata maść i jabłuszka, delikatnie prześwitujące przez złotą sierść, dopełniały cały obrazek. Nogi konia oczywiście pozostawiały wiele do życzenia - jest to jednak typowa cecha tej rasy.

(Ganges szalejący na padoku)
 
Rita postanowiła przejechać się na Marwarim i sprawdzić jak porusza się pod siodłem. Poprosiła przyjaciela o sprzęt do czyszczenia. Wzięła do ręki ryżową szczotkę i zwinnym ruchem przeczesała nią sierść konia, usuwając przy tym warstwę kurzu. Następnie, chcąc sprawdzić reakcje zwierzęcia , wzięła kopystkę i dokładnie wyczyściła błoto z podeszwy kopyta, uważając by nie uszkodzić strzałki. Gdy koń lśnił już niczym czyste złoto, nałożyła mu siodło na grzbiet i ostrożnie zapięła popręg. Gdy wkładała mu do pyska wędzidło nieco się spiął, ale dzięki odpowiedniemu podejściu szybko się rozluźnił. Na ujeżdżalni ogier reagował doskonale, nawet na najmniejsze sygnały. Kiedy Rita kazała mu za pomocą mowy ciała i łydek przyspieszyć do kłusa, poczuła jak bardzo wygodnym wierzchowcem jest ten koń. To przesądziło o jego zakupie i dziś jest już z nami.
 
 
(Leśna przechadzka Gangesa)
 
Co prawda Marwari po przyjeździe do stadniny pokazał swój prawdziwy charakterek. Okazał się wyjątkowo krnąbrnym i samolubnym koniem. Z pewnością jego zachowanie jest spowodowane faktem, że dla dawnego właściciela był pępkiem świata. Rayan wyjątkowo go rozpieścił, ale mamy nadzieje, że uda nam się porozumieć z tym niezwykłym ogierem. Ze względu na jego orientalne pochodzenie postanowiliśmy go nazwać Ganges. To imię idealnie do niego pasuje i podkreśla jego indyjskie korzenie.
 
 
Są jednak pewne plusy trudnego charakteru Gangesa. Lubi być w centrum uwagi i świetnie pozuje, co możecie zobaczyć na zdjęciach.
 
(to zdjęcie najlepiej oddaje odcień maści Gangesa)
 
 
 
 
 
Po przyjeździe do stadniny, Ganges postanowił wybrać się na spacer po okolicy... Oczywiście pod czujnym okiem Rity.
Czyż on nie jest piękny w każdym calu?
 
*  *  *
 
Ufff... Ale się rozpisałam :) Mam nadzieję, że choć jedna osoba dotrwa do końca posta =) Mam do Was pytanie. Co chcielibyście zobaczć w następnej notce? Proponuję: opis Gangesa,
 historia drugiego przybysza, post o dowolnym koniu ze stdniny (historia, ewentualnie opis) lub post o nowych kantarach :) Wybór należy do Was :)
Miłych wakacji!
 
 
 
 
 
 
 
                                                                                                                                                    


10 komentarzy:

  1. Ach...ogier Marwarii,moje największe figurkowe marzenie.

    schlleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, ja polowałam na niego od jakiegoś roku i dopiero teraz wpadł mi w łapy :) To jak, co chcesz na następny post? ;)

      Usuń
  2. Ganges,oprócz wspaniałego imienia ,posiada prześliczną maść i pozę, a Twoje świetne opowiadanie (naprawdę jestem pod wrażeniem...) dodaje mu niesłychanego uroku i blasku. Kiedyś się nim interesowałam, ale muszę troszkę zwolnić bo niedługo rodzice wyrzucą mnie i moje konie z domu xD
    Ja już złożyłam "zamówienie" na notki, więc nie będę się na ten temat wypowiadać :) Gratuluję ogierka.
    Pozdrawiam
    http://stadninaschleich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha świetnie rozumiem co to znaczy gdy rodzice chcą wyrzucić cię z domu razem z końmi, choć moi już przeszli ten etap od PO CO CI TO?! do RÓB CO CHCESZ - twoja kasa, twoja sprawa ;D Miło, że opowiadanie się podoba - muszę przyznać, że od zawsze byłam "pupilkiem" pani od polskiego i jeśli chodzi o język polski to górowałam nad pozostałymi uczniami ;) Tak, Twoje zamówienie zostało przyjęte, już nawet mam plan co i jak napisać żeby było ciekawie, a historie koni już obmyślam ^^
      Pozdrawiam i życzę udanych wakacji! :)

      Usuń
  3. Cudowny koniś Marwari. Uwodzą mnie te konie swymi uszkami.
    Jest w jednej z moich ulubionych maści, więc kiedyś na pewno trafi w moje łapki ;)
    Zapraszam też do mnie : http://szatynkowadolina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę Ci go, pikny jest !!!
    Bym sobie go kupiła, ale schleichy czekają już na kupno no więc...
    Chętnie bym widziała go jako gniadosza z różową chrapką :D
    Pozdrawiam i życzę fajnych i superowych wakacjii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ja sama zastanawiałam się przez dłuższy czas czy nie podesłać go komuś... Marzy mi się skarogniady z gwiazdką i właśnie różową chrapką :)

      Usuń
  5. No jeśli chcesz to zrobić, to raczej nie w pół roku :p

    OdpowiedzUsuń